Złodziej BMW na celowniku zielonogórskich stróżów prawa
W Zielonej Górze gorące było ostatnie popołudnie, a wszystko to za sprawą 40-letniego mężczyzny, który na cel wziął sobie lśniącego bawarczyka prosto z Międzyrzecza. Nie minęły dwie doby, a złodziej zaliczył nieplanowany postój w policyjnym hotelu z kratami w roli okiennych dekoracji.
Pościg za luksusowym fantem
Tego wtorkowego wieczoru, gdy słońce już dawno zaszło, a mieszkańcy Zielonej Góry rozkoszowali się popołudniowym relaksem, zielonogórska policja dostała cynk od kolegów z Międzyrzecza. Okazało się, że złodziej z fantazją na kółkach może zmierzać właśnie do ich miasta. Czas gonił, a nadzieja na odnalezienie złodzieja i skradzionego pojazdu rosła.
Około 21:00 mundurowi dostrzegli na ulicy Wyszyńskiego pewne auto, które wydawało się podejrzanie znajome. Maska samochodu jeszcze parzyła, co było jak znak na niebie, że sprawca może przechadzać się tuż obok. Policjanci, niczym wytrawni myśliwi, zaczęli przeczesywać okolicę w poszukiwaniu podejrzanego.
Nocna draka zakończona w policyjnej izbie
Niedługo później nasz bohater, który najwyraźniej nie grzeszył umiejętnością kamuflażu, zdradził swoją obecność dziwną reakcją na widok policyjnych latarek. Zaczął robić nóżki i chować twarz, jakby to miało uczynić go niewidzialnym. Policjanci zareagowali błyskawicznie i w mgnieniu oka nasz poszukiwany był już w ich rękach.
Złodziej, który miał wyraźne problemy z artukulacją i utrzymaniem równowagi, odmówił dmuchania w alkomat. Policjanci bez wahania zabrali mu krew do analizy – i to nie tylko pod kątem alkoholu, ale i innych używek. Jak się okazało, był to ten sam osobnik, który pożyczył sobie BMW bez zgody właściciela.
Przygoda z BMW zakończona za kratami
Teraz nasz przyjaciel ma czas na przemyślenia w jednym z pokoi gościnnych zielonogórskiej komendy. Wkrótce stanie przed obliczem sprawiedliwości i usłyszy zarzuty, które mogą go uziemić na długich 10 lat. Kradzież z włamaniem to nie przelewki, a nasz złodziej BMW przekona się o tym na własnej skórze. Czy warto było? Oto jest pytanie, na które odpowiedź zna jedynie on sam.
W Zielonej Górze zatem spokojnie, a przestępcy niech pamiętają – nawet najcieplejsza maska samochodu szybko stygnie, gdy w pobliżu są czujne oczy stróżów prawa. I choć nocne eskapady mogą kusić, kończą się często porannym kacem… w areszcie.