Szum wokół Uniwersytetu Szczecińskiego: Wewnętrzne dochodzenie w ministerstwie i oskarżenia o naruszenie anonimowości
Nie milkną echa skandalu, który rozgrywa się na terenie akademickim Szczecina. Ostatnio Krzysztof Gawkowski, znany w kuluarach jako wicepremier z kręgu Lewicy, postanowił podjąć rękawicę i domagać się klarowności w sprawie, która zbulwersowała opinię publiczną.
Czujne oko wicepremiera na działania ministra
Gawkowski, nie owijając w bawełnę, zapowiedział, że Dariusz Wieczorek – jego partyjny kolega i obecny minister nauki – musi wytłumaczyć swoje kroki w sprawie, która dotknęła jedną z pracownic Uniwersytetu Szczecińskiego. Kobieta, której rola w związku zawodowym tej uczelni jest nie do przecenienia, podjęła się ryzykownego zadania ujawnienia nieprawidłowości rzekomo mających miejsce w murach instytucji. Sęk w tym, że jej prośba o zachowanie anonimowości wydaje się zostać zignorowana.
Przełomowe doniesienia i reakcja ministerstwa
Wirtualna Polska, będąca na bieżąco z rozwojem sytuacji, doniosła, że ministra Wieczorka osobiście zapoznano z alarmującymi informacjami, które miały do niego dotrzeć prosto z uczelnianych korytarzy. Kobieta, licząca na dyskrecję, została wystawiona na światło dzienne, a jej nazwisko trafiło w ręce rektora uniwersytetu. Efektem tego była nie tylko etykietka “donosicielki”, ale i zawiadomienie prokuratury przez uczelnię.
Podczas konferencji prasowej Gawkowski nie krył, że Lewica stoi murem za związkami zawodowymi i tego rodzaju działania są sprzeczne z ich filozofią. W związku z tym, minister Wieczorek ma przygotować kompleksowe wyjaśnienia dotyczące całej sytuacji.
Wieczorek w obronie swoich decyzji
Z kolei sam Wieczorek, w ogniu krytyki, podczas konferencji prasowej wyjaśnił, że prawnie nie można było uznać kobiety za sygnalistę, gdyż odpowiednia ustawa jeszcze nie nabrała mocy. Wskazał też, że w ministerstwie ruszyła wewnętrzna kontrola mająca na celu prześwietlenie, jak dokumenty przewodniczącej krążyły po korytarzach władzy.
Minister argumentował, że wszelkie pisma wpływające od przewodniczącej były sygnowane przez związek i nie pozostawiały wątpliwości co do jej tożsamości. Równocześnie podkreślił, że podjął działania mające charakter prozwiązkowy, włącznie z rozpoczęciem dwóch postępowań wyjaśniających.
Finansowe zawirowania na uczelni
Gabriela Fostiak, bo o niej mowa, w rozmowie z WP wyraziła swoje obawy związane z finansami uniwersytetu, zwracając uwagę na znaczną stratę 25 milionów złotych, a z drugiej strony – na zaskakująco wysokie zarobki kierownictwa uczelni. Skierowała swoje wątpliwości do ministra, z nadzieją na anonimowość, której jednak nie udało się zachować.
W odpowiedzi na jej apel, resort nauki zakomunikował Fostiak, że jej status sygnalistki nie może być uznany, ponieważ nie mieści się on w ramach unijnej dyrektywy. W konsekwencji, kiedy odmówiła wyrażenia zgody na ujawnienie swoich danych, ministerstwo i tak przekazało jej zastrzeżenia rektorowi, lekceważąc jej prośbę o anonimowość. Uniwersytet Szczeciński w oficjalnym stanowisku odrzucił wszystkie zarzuty.
Pytania cisną się same: czy rzeczywiście minister Wieczorek postąpił zgodnie z literą prawa, czy też doszło do naruszenia praw pracowniczych? Czy uczelnia rzeczywiście boryka się z finansowymi nieprawidłowościami? A może to tylko góra lodowa w szerszej dyskusji o transparentności i ochronie sygnalistów? Jedno jest pewne – oczekujemy pełnego wyjaśnienia tej zawiłej sytuacji.