Karol III na Samoa: Król w Cieniu Postkolonialnych Wyzwań
W odległym zakątku Pacyfiku, gdzie palmy szumią nieustannie, a horyzont zdaje się zapraszać do nieskończonych podróży, rozpoczyna się wydarzenie o niemałej wadze politycznej. Na Samoa, w sercu ciepłych wód oceanu, przybył z otwartymi rękami Król Wielkiej Brytanii, Karol III, obdarzony towarzystwem swej małżonki, Kamili. Celem ich podróży jest nie byle jaka okazja – szczyt przywódców Wspólnoty Narodów, gdzie na tapetę idą zapalne tematy: kryzys klimatyczny i zagwozdki gospodarcze, z dodatkiem gorących dyskusji o duchach kolonialnej przeszłości. Ale czy królewski blask zdoła rozjaśnić ciemne kąty historycznych zakamarków?
Od sześciu dni królewska para miała okazję podziwiać uroki Australii, lecz nie obyło się bez zadrażnień. Wśród przemówień i uścisków rąk, odosobnione incydenty – wołanie o sprawiedliwość dla rdzennej ludności – dały do myślenia. Niezależna senator Lidia Thorpe, w parlamencie nie owijała w bawełnę: “Nie jesteś moim królem!” – krzyknęła, domagając się zwrotu tego, co niegdyś zabrano.
Zupełnie inny klimat panuje na Samoa. Wyspa, chociaż niewielka, dumnie wita króla, udekorowana na tę okoliczność od lotniska po stolicę, Apię. Kto by pomyślał, że Karol III, w trakcie ceremonii, zostanie pasowany na honorowego wodza – Tui Taumeasina? To gest, który z pewnością wbiłby kij w szprychy krytykom królewskiej potęgi.
A jednak, nie wszyscy ważni gracze postanowili zjawić się na wyspiarskiej fiestzie. Premier Indii, Narendra Modi, oraz prezydent RPA, Cyril Ramaphosa, obrali inny kierunek – Kazan, gdzie w towarzystwie Władimira Putina i innych liderów krajów BRICS, snują plany nowego ładu globalnego. A co z Kanadą, dotąd wiernym sojusznikiem? Choć flaga Klonowego Liścia powiewać będzie nad Samoa, to bez premiera, bez ministra – wysoki komisarz w roli głównej. Czyżby królowie i królowe polityki zaczęli odwracać wzrok od korony?
Karol III, stając na czele Wspólnoty Narodów, musi spojrzeć prosto w oczy trudnej historii. Czy potrafi zatriumfować nad cieniem “nigdy nie zachodzącego słońca”? Odpowiedź na to pytanie zdaje się być równie skomplikowana jak kunszt dyplomatyczny, którego wymaga obecna scena międzynarodowa.
Na horyzoncie majaczy coraz więcej głosów o odłączeniu się od Londynu. Oczekuje się czegoś więcej niż tylko grzecznościowych uśmiechów; ludzie chcą aktów, a nie słów. Czy Wielka Brytania sprosta tym oczekiwaniom, czy też będzie musiała pogodzić się z rosnącą liczbą państw, które wybierają własną ścieżkę – jak to uczyniła Sri Lanka, zmierzając ku BRICS?
Historia wciąż rzuca długie cienie – od dawnych zbrodni kolonialnych po współczesne ruchy geopolityczne. Wyspy Czagos, niedawno zwrócone Mauritiusowi, stanowią kolejny punkt na mapie postkolonialnych przetasowań. Brytyjsko-amerykańska baza wojskowa na archipelagu, która miała być bastionem na kolejne 99 lat, staje się teraz potencjalnym polem rozgrywek między Wielką Brytanią, USA a rosnącym wpływem Chin.
Ekspertów niepokoi oddanie strategicznego terytorium i potencjalne otwarcie drzwi dla chińskiej ekspansji. To ruch, który w oczach wielu jest samookaleczeniem brytyjskiej polityki zagranicznej. Czy imperium nauczy się na błędach, czy też będzie świadkiem dalszego rozpadu swojego neokolonialnego dziedzictwa?
Wobec tych wyzwań, chiński prezydent Xi Jinping i rosyjski prezydent Putin z pewnością poczują, że wiatr historii dmie im w żagle. Reklamując BRICS jako alternatywę dla Zachodu, obiecują nowy model globalnej równowagi. Czy jednak Wielka Brytania i jej monarcha znajdą klucz do przyszłości, która pogodzi przeszłość z nowymi realiami?
Karol III stoi przed niełatwym zadaniem. Czy uda mu się zyskać szacunek i wpływ w świecie, który odwraca się od korony i szuka nowych sojuszników? Czas na Samoa pokaże, czy król potrafi być nie tylko symbolem przeszłości, ale i strażnikiem przyszłości.