W Gruzji wrze: Opozycja odmawia akceptacji wyników wyborów

Wieczór wyborczy w Gruzji nie przyniósł spodziewanego spokoju politycznego. Wręcz przeciwnie, stał się areną gorącego sporu. Liderzy opozycji, z krwi i kości bojownicy o swoje racje, wydali oświadczenie, w którym dystansują się od ogłoszonych wyników wyborów parlamentarnych. W ich oczach, wyniki te nie mają mocy prawnej.

Tina Bokuczawa, uosobienie opozycyjnej walki i liderka Zjednoczonego Ruchu Narodowego, dała jasno do zrozumienia, że wyniki wyborów ogłoszone przez Centralną Komisję Wyborczą nie znajdą uznania w oczach jej partii. Nie ona jedna podnosi bunt – Nika Gwaramia, stojący na czele Koalicji na rzecz Zmiany, również zakwestionował legalność wyników, posuwając się do oskarżenia partii Gruzińskie Marzenie o próbę zamachu stanu.

Centralna Komisja Wyborcza Gruzji podała, że po przeliczeniu głosów z większości lokali, to właśnie Gruzińskie Marzenie prowadzi z wynikiem przekraczającym połowę oddanych głosów. Szef CKW, Giorgi Kalandariszwili, podał dokładne liczby, według których rządząca partia zgarnęła 52,99 proc. głosów.

Natomiast opozycyjne siły rozłożyły się następująco w wyścigu do parlamentu:

• Koalicja na rzecz Zmiany – 11,2 proc.
• Blok Jedność – 9,83 proc.
• Silna Gruzja – 9,02 proc.
• Dla Gruzji – 8,23 proc. głosów

Mniejsze partie nie zdołały przekroczyć progu wyborczego, ustalonego na 5 procent.

A więc, co dalej? Czy opozycja ma w rękawie plan, jak obrócić ten stan rzeczy na swoją korzyść? Czy ich słowa to tylko puste deklaracje, czy realne zapowiedzi działań, które mogą wywrócić gruzińską scenę polityczną do góry nogami? Bez wątpienia, kolejne dni pokażą, na ile poważny jest to rozdźwięk między władzą a opozycją.